Wycieczka w Bieszczady Drukuj

„…jeśli więc kiedykolwiek przyjedziecie w Bieszczady i wybierzecie się na górskie szlaki, to ten nie objęty wzrokiem świat połaninowy stanie naprawdę przed Wami… Od tej pory trwać będzie w Was poprzez osobiste poznanie bezkresu górskich przestworzy. Sercem chwycicie wszystko co piękne i zabierzecie ze sobą na zawsze, bo ten subtelny świat bieszczadzkiej przyrody będzie odtąd Waszą własnością”. Słowami Stanisława Orłowskiego rozpoczynamy refleksję po klasowej wycieczce w Bieszczady.
22 września punktualnie o 5:00 wszyscy pełni sił i żądni wrażeń stawiliśmy się na miejscu zbiórki. W imprezie wzięło udział 17 uczniów z klasy III oraz 6 uczniów z klasy II gimnazjum. Opiekunkami wycieczki były panie: Sabina Szyk, Edyta Strojna oraz najwspanialszy wychowawca pod słońcem: pan Robert Golis
Pierwszym punktem wycieczki była wspinaczka po Tarnicy.
Rzeczywisty czas przejścia zależy od naszych predyspozycji, kondycji, wieku oraz preferowanego sposobu chodzenia po górach (jedni wolą szybko, inni wolniej). Czas przejścia na Tarnicę może wahać się w granicach 1-5 godzin i każdy z tych czasów będzie dobry, ponieważ to nie są wyścigi tylko wycieczka turystyczna. Jednak my Tarnice (niebieskim szlakiem) pokonaliśmy w ekspresowym tempie, znaleźliśmy się w granicach połowy, czyli nasze wyjście na szczyt trwało 2,5 godziny. Większość z uśmiechem na twarzy podziwiała malownicze widoki, jednak pewna cześć uczniów ucieszyła się już z samego wyjściu na Tarnice (z powodu zmęczenia chcieli po prostu odpocząć. Ze wspinaczki powróciliśmy cali i zdrowi do miejscowości Wołosate.
Następnie zwiedzaliśmy Ustrzyki Górne. Jechaliśmy przez Wetlinę, gdzie wstąpiliśmy do znanego każdemu turyście wodospadu. Widok był cudowny, podziwialiśmy wijącą się w dole rzekę, wsłuchując się w jej szum, obserwując latające ptaki i rosnące wokoło drzewa.
Później dojechaliśmy do miejscowości Jabłonki pod pomnik gen. Karola Świerczewskiego. Nasz przewodnik wyjaśnił nam całą historię związaną z tą postacią.
W centrum niewielkiego miasteczka Baligród w Bieszczadach stoi Czołg T 34, który cieszy i zachwyca najmłodszych turystów do dziś. W Baligrodzie zwiedziliśmy również cmentarz żydowski, który usytuowany jest na północny- zachód od miejskiego rynku, tuż przy ulicy J. Duplaka.
Następnie udaliśmy się do Leska, gdzie w pobliżu miasteczka zobaczyliśmy Kamień Leski - oryginalny pomnik przyrody nieożywionej zbudowany z piaskowca krośnieńskiego. Ta jedna z najbardziej rozpoznawalnych osobliwości przyrodniczych regionu, znajduje się na początku miejscowości Glinne, przy trasie z Leska do Ustrzyk Dolnych. Słynnemu O. Kolbergowi zawdzięczamy także jedną z legend o powstaniu leskiego ostańca. Pisze on:
"Onego czasu, gdy jako miasto powstać miało Lisko, brakło w nim najżywotniejszej miasta cechy - mieszczan. Diabeł, do wszelkich posług skory, postanowił też co najrychlej gród ten zaludnić; porwał tedy pierwszego, jakiego napotkał mieszczanina i nuż go nieść w swoich szponach przez powietrze do Liska. Wtem kur zapiał, bezsilny już diabeł, nie dobiegłszy mety, upuścił brzemię swe na ziemię, gdzie wedle fatalizmu zrządził, że niedoszły ów liszczanin natychmiast obrócił się w kamień".
Po wyczerpującym dniu zwiedzania, pojechaliśmy do pensjonatu „Uroczysko” w Zwierzyniu, gdzie zjedliśmy pożywny i sycący posiłek, po którym udaliśmy się do wyznaczonych pokoi, wykąpaliśmy się, i o 22:00 (ciszy nocnej) położyliśmy się grzecznie spać. Po przebudzeniu ujrzeliśmy za oknem piękny, słoneczny dzień, który dawał nam siły na kolejne wędrówki. Ten dzień rozpoczął się około godziny 7:30 pobudką, toaletą, śniadaniem i przygotowaniem do porannego spaceru. Pieszo dotarliśmy do cudownego źródełka i elektrowni wodnej w Zwierzyniu. Następnie autokarem wyjechaliśmy do miejscowości Myczkowce, aby zachwycać się pięknem Ogrodu Biblijnego oraz Centrum Kultury Ekumenicznej. Szczególną uwagę zwróciliśmy na miniaturkę naszej cerkwi oraz drewnianego kościółka.
Ostatnim punktem wycieczki było zwiedzanie Zapory w Solinie. Bardzo nam się tam podobało, dlatego miejsce to wykorzystaliśmy do zrobienia pięknych plenerowych zdjęć oraz zakupu pamiątek .
Około godziny 18:00 wyruszyliśmy w drogę powrotną. Wracając wstąpiliśmy do pizzerii w Lesku. Najedzeni, gotowi do podróży, z uśmiechniętymi buziami wyjechaliśmy z Bieszczad kierując się w stronę Łukawca.
Wycieczkę uważamy za bardzo udaną. W ciągu dwóch dni udało nam się zobaczyć wiele ciekawych a zarazem niezwykłych miejsc. Nasz wyjazd dostarczył wielu wrażeń i pozostawił miłe wspomnienia. Wszystkie zwiedzane przez nas miejsca są godne odwiedzenia. …ale niestety wszystko co dobre, szybko się kończy.

Magdalena Kaciuba
Alicja Buczko